niedziela, 19 października 2014

Rozdział 54 cześć 2


*Maxi, Cami, Fran i Lu*
Biegłyśmy za Maxim. W końcu Lu dopadła chłopaka.
- Maxi stój ! - krzyknęła i stanęła przed nim.
- Co chcesz Lu spiesz się - westchnął.
- To nie tak wyglądało jak to odebrałeś jestem tego pewna - powiedziała Lu.
- Ale o co ci chodzi ? - udawał zdziwienie, ale doskonale wiedział o co jej chodzi.
- Maxi nie udawaj durnia. Widziałeś jak Naty flirtuje z tym kolesiem i poszedłeś sobie - walnęła Camila. Dziewczyny zgromiły ją wzrokiem.
- Camila ! - wrzasnęły równocześnie.
- Wielkie dzięki - podniósł ręce do góry i odszedł.
- Camila ty paplo ! - skarciła ją Fran.
- Ups . . . chyba mnie poniosło - skrzywiła się.
- Chyba ? - dziewczyny spojrzały na nią głupio.
- Gratulacje Cami - powiedziała z sarkazmem Lu.
- Dobra idę go przeprosić - i odbiegła.
*Maxi*
Cami naprawdę mnie wkurzyła. Ale miała rację. Poczułem się jak kompletny idiota kiedy zobaczyłem Naty i tego chłopaka. Poszedłem do domu, trzasnąłem drzwiami i wbiegłem do siebie do pokoju. Nie zauważyłem rozbitego szkła na podłodze i wdepnąłem w nie.
- Auć - syknąłem z bólu. Miałem bose nogi, więc szkło wbiło mi się w stopę. Usiadłem na łóżku. Krew zaczęła mi się lać strumieniem - kurde, ale mam dzisiaj pecha - sięgnąłem po chusteczkę i delikatnie wyciągnąłem kawałek szkła ze stopy. Potem zabandażowałem ją i usiadłem po turecku na łóżku. Nagle ktoś zapukał do mojego pokoju.
- Mogę ? - w drzwiach ujrzałem Cami.
- Taaa . . . wchodź - powiedziałem, a ona weszła.
- Słucha Maxi przepraszam, nie chciałam cię urazić - usiadłam obok mnie.
- Spx nic się nie stało - uśmiechnąłem się do niej.
- Wiem, że jest ci przykro po tym jak zobaczyłeś Naty z tym kolesiem. Pogadaj z nią i wszystko sobie wyjaśnicie - doradziła mu.
- Nie, nie Cami. Mam tego już serdecznie dość. Naty to przeszłość, zapomnę o niej i wszystko będzie ok - odparła, a Camila wyszczerzyła na niego oczy.
- Maxi ty sam siebie słyszysz ? ! To jakbyś mówił, że chodzisz na balet synchroniczny. Przecież ją kochasz, a ona ciebie. Nie rób z siebie durnia ! - wrzasnęła, ale szybko się poprawiła - sorki znów mnie poniosło - dodała.
- Nic nie szkodzi, ale masz rację. Nie umiem o niej zapomnieć, chociaż jej to się doskonale udało - oznajmił.
- Ona wcale o tobie nie zapomniała, wręcz przeciwnie. Ja wierzę, że znów będziecie razem i nic mnie nie przekona, że tak nie będzie - powiedziała.
- Śmiem w to wątpić - odpowiedział.
- To nie śmiej. Dobra chodź na spacer rozerwiesz się trochę. Chyba nie zamierzasz przesiedzieć w pokoju resztę dnia, co ? - pociągnęła mnie za rękę. Stanąłem na nogach, ale zapomniałem o skaleczonej stopie.
- Ał, ał Cami uważaj na stopę. Skaleczyłem się - wyjaśniłem.
- Co znowu zrobiłeś ? - zdziwiła się.
- Wdepnąłem w szkoło - oznajmiłem siadając z powrotem za łóżko.
- Oj tam, oj tam nic cie nie będzie, do wesela się zagoi - zaśmiała się i wyciągnęła mnie z domu.
- Okropna jesteś - obraziłem się.
- Też cię kocham - uśmiechnęła się. Szliśmy tak z jakieś pół godziny. Cami coś tam do mnie mówiła, ale ja jej nie słuchałem. Przed oczami miałem miałem Naty, a konkretnie to kiedy zostaliśmy parą. Nagle jakiś głos w mojej głowie zapytał :
,,Kochasz ją ?"
- Tak i to bardzo - odpowiedziałem na głos.
- Ej Maxi słuchasz mnie czy nie ? - nie odpowiedział - Maxi - nadal nic - Maximiliano ! - wrzasnęła na cały regulator.
- Czego się tak drzesz Naty - zapytał, a Cami na niego spojrzała.
- Camila - poprawiła go.
- Camila, przecież tak powiedziałem - odpowiedział.
- Powiedziałeś Naty - oznajmiła.
- Nie. Powiedziałem Camila. Zresztą nie ważne. Mówiłaś coś ? - zapytał.
- Maxi mówię do ciebie od pół godziny. Nie słuchałeś mnie - wkurzyła się.
- Słuchałem - zapewniał przyjaciółkę.
- Tak ? To co powiedziałam ? - zapytała, a Maxi wywrócił oczami - widzisz, mówiłam nie słuchałeś mnie. Pytałam się ciebie czy dobrze zrobiłam odwołując spotkanie z Brodweyem. Odpowiedziałeś tak. Od razu wiedziałam, że bujasz w obłokach - wyjaśniła.
- Dobra jestem zmęczony będę już leciał do domu. Na razie Cam - przytulił przyjaciółkę i odszedł.
*Naty*
Minęły już 4 dni od mojego zerwania z Maxi-m, a ja już strasznie za nim tęsknię. Jak mam o nim zapomnieć jak w tym pokoju wszystko mi o nim przypomina. Byliśmy ze sobą kilka miesięcy, więc trochę się tego nagromadziło. Była sobota, więc nie musiałam iść do Studia. Otworzyłam szafę, żeby się przebrać, a tam na drzwiach były Nasze wspólne zdjęcia. Uchchch . . . !!!!!!!!! Wyjęłam jakieś ubrania :
i zamknęłam drzwiczki szafy, przy tym zdejmując zdjęcia. Włożyłam je do szuflady szafki nocnej. Przebrałam się i usiadłam na łóżku. Zaczęłam ni stąd, ni z owąd płakać. Położyłam się. Nagle poczułam Jego perfumy. Obróciła głowę i zobaczyłam niebieską bluzę Maxi-ego :
Nie no, to są chyba jakieś żarty ! Zaraz zwariuję ! Wzięłam ją i włożyłam do pudła obok szafy. Ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju.
- Hej siostra. Jak się czujesz ? - zapytała Lena wchodząc do środka.
- A jak mam się czuć ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie ze łzami w oczach.
- Nat czemu z nim nie porozmawiasz ? Widać, że go nadal kochasz. To widać na kilometr. Tęsknicie za sobą - powiedziała siadając obok mnie.
- Nie, nie kocham go i nie tęsknie za nim ! - wkurzyłam się i wyszłam z pokoju. Źle się czuję z tymi słowami, które nie były prawdą  Szłam powolnym krokiem w stronę parku. Nagle podeszła do mnie Mercedes.
- I co ? Maxi wreszcie odzyskał rozum i z tobą zerwał - zaśmiała się chytrze.
- No i co ! Jesteś z siebie zadowolona ? Proszę bardzo masz czego chciałaś. Maxi jest twój ! Cieszysz się ? ! - krzyczałam.
- Tak i to bardzo - zaszczebiotała - Nie zasługujesz na Maxi-ego. Teraz on będzie ze mną. Widać, że już się dla niego nie liczysz. Jesteś zwykłą nic nie znaczącą idiotką, którą już nikt nigdy nie pokocha. Cześć beztalenciu - powiedziała i odeszła. Ona ma rację, nigdy już nie zaznam uczucia jakim jest ,,MIŁOŚĆ". Usiadłam na ławce i zaczęłam płakać. W pewnej chwili ktoś usiadł obok mnie. To był Gustawo.
- Cześć. Dlaczego taka piękność siedzi tutaj sama i na dodatek płacze ? - zapytał.
- Spadaj Gustawo. Nie mam nastroju, żeby cię znosić - powiedziała i odeszłam. Poszła prosto do domu.

* * *
Hej i jak wam się podoba ? Wiem jesteście źli, że obiecałam rozdziały na blogach tydzień temu, a nie dodałam. Po prostu nie wyrobiłam się, strasznie przepraszam :( Mam nadzieje, że mi wybaczycie :)
To tyle na dzisiaj :)
kocham was :* <3

5 komentarzy:

  1. mmm Ja chcę Naxi :'(
    Niech się pogodzą ! ;-;
    Wybaczam , ale chcę już nowy rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest jest jest!
    Doczekałam się!Wybaczam :)
    Albo nie
    Bo zepsułaś mi Naxi!!!
    Nie no żart
    Dawaj mi szybko nexta bo zabiję!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny ^.^
    Kocham kłótnie i rozstania ;D
    Tak, ja też mam sporo na głowie, więc wiem jak to jest ..
    No i czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Ludzie mają różne fazy. Ale żeby tak weszędzie mi naxi rozwalać?!!! Nie no na prawdę?!? Nie macie nic innego do roboty?!?
    Chociarz z drugiej strony... nudzi mnie jak 10-15 rozdziałów pod żąd tylko ,,kocham Cię" pocaunek itp.

    Rozdział cudo<33333
    Słów mi zabrakło.
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Merdedes głupia s*ko ! SPADAJ !!
    Naty :(
    Maxi :.
    ja chcem NAXI <3
    rozdział geenialnyy *_*
    czekam na nexta !

    Panna Martin

    OdpowiedzUsuń