niedziela, 28 grudnia 2014

Heju !

To ja PyŚkaa potem Lusia i LiLi a teraz Lili Pasquerlli <3

Może się to spodoba Sandrulce a może nie?

Nie nadaje się do pisania o Naxi.
Więc specjalnie dla tego bloga ja Lili będę przyjmowała zamówienia na One Shoty  zgłaszać się do mnie. Pod postami NIE SANDRY!!! 
Żeby dostać zamówienia trzeba:
1.Napisać: Mi princesa mi pasion 
2. Napisać jaka para:
3. Wiek: Normalny, 12+ , 16+, 18 +
4. Rodzaj np. romantyczny,straszny,paranormalny itp.
5. Jak ma się zakończyć ta historia?: Źle,Dobrze,Tragicznie.
6.Jakie uczucia: Chodzi czy w historii są jakieś choroby psychiczne czy traum coś takiego.
To tyle Zapraszam na te blogi (moje) :
fedemilaija.blogspot.com/
mi-princessa-all4you.blogspot.com/

czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 57

*Viola*
Siedziałam z Tomim u Fede i oglądaliśmy film na laptopie, a konkretnie komedię romantyczną. Chłopaki chcieli jakiś horror, ale udało mi się ich przekonać. Dwóch na jedną. ŁAŁ ! Mam prawdziwy dar przekonywania. Ja byłam przytulona do Tomiego.
- Ej, a ja to co ? - obraził się Federico. Leżał obok Tomasa, więc chłopak szturchnął go lekko, a ten spadł z łóżka.
- Ej, no ! - oburzył się.
- Przepraszam, chciałem mocniej - zaśmiał się.
- Idę do Ludmi - oznajmił i chciał wyjść.
- Serio ? O tej porze ? - zdziwiła się Viola.
- Niech idzie nie zatrzymuj go - powiedział Tomas.
- Taaa mam was dość - oznajmił i wyszedł z pokoju. Tomi wybuchł histerycznym i niekontrolowanym śmiechem.
- A ty z czego tak rechoczesz ? - zapytałam.
- Założysz się, że zaraz się wróci - zaśmiał się. Własnie w tej chwili do pokoju wparował Fede.
- Zapomniałem spodni - oznajmił, a my wybuchliśmy śmiechem.
- Cały Fede niedługo głowy zapomnisz - zaśmiała się Viola - Lu pewnie już śpi, więc lepiej nie idź - dodała.
- Ale jak się ogarniecie, bo nie wytrzymam z wami - poprosił.
- Nie - odpowiedział Tomi i walnął Federico poduszką.
- O nie tak to sie nie bawimy. Nikt nie będzie mi nokautował grzywki - obraził się.
- Serio ? To ja będę pierwszy - powiedział Tomas i zaczął czochrać mu włosy.
- Nie, bo ja byłam pierwsza, zawsze mu to robiłam i nigdy mi się to nie znudzi - podbiegła do kuzynka i zaczęła mu czochrać grzywkę.
- Ej ! Nie ! Nie ! Ratunku ! - wrzasnął wybiegł z pokoju i wparował do łazienki - nie odzywam sie do was ! - wrzasnął.
- Też cię uwielbiamy ! - wrzasnęliśmy razem.
- Hahahhahahaha naprawdę zabawne ! - odkrzyknął.
- Zamierzasz wyjść czy nie ? - zapytała Viola.
- Nie - odparł. Tomas zasunął zasuwkę od zewnątrz.
- No to sobie tam siedź - powiedział i pociągnął Violettę na dół na kolację.
- A gdzie Federico ? - zapytała Angie.
- Yyyyy . . . powiedział, że nie jest głodny - wytłumaczyła Violetta. Tomas prychnął śmiechem.
- Co wyście mu zrobili ? - zapytał Pan German ze śmiechem.
- Pomocy ! Ratunku ! To nie jest śmieszne ! - krzyczał Fede z góry.
- A to co ? - zapytała Olga.
- Co wyście mu zrobili ? - powtórzył pytanie pana Germana Ramallo.
- My nic mu nie zrobiliśmy - zaśmiała się Viola.
- Otwórzcie wreszcie te drzwi ! - krzyknął Włoch. Pan German dziwnie na nas spojrzał.
- No co ? Nie chciał wyjść z łazienki to może teraz w niej siedzieć do woli - bronił się Tomas.
- Idźcie go wypościć, bo nam drzwi rozwali - zaśmiała się Angie.
- Dobra to ja pójdę - powiedział Tomas i pobiegł na górę.
- No i jak co się układa z Tomasem ? - zapytał tata.
- Jak sam widziałeś świetnie. Kocham ci ! Dziękuję, że mógł to pomieszkać - powiedziałam i rzuciłam sie na tatę.
- Proszę bardzo, wiesz co bardzo lubię Tomasa i cieszę się, że jesteś z nim szczęśliwa - uśmiechnął się - bo mnie udusisz - dodał.
- Sorki - uśmiechnęła się, puściła tatę i usiadła na swoim miejscu. Po sekundzie zeszli Fede i Tomas i usiedli przy stole.
*Naty*
*Tydzień Później*
Czuję się strasznie. Tak bardzo tęsknię za Maxim, ale skrzywdził mnie i nie umiem mu spojrzeć w oczy. Przysiągł mi, że mnie nie skrzywdzi, ale to zrobił i to bardzo boleśnie. Kocham go, ale nie umiem, po prostu nie potrafię zapomnieć o tym co mi zrobił. Muszę to przemyśleć, czy dać mu drugą szansę, czy zaproponować przyjaźń. Muszę to przemyśleć na spokojnie. Może pojadę do babci, na wieś, na tydzień. Tak, to jest dobry pomysł. Babcia napewno mi pomoże. Zawsze mnie rozumiała. Zeszłam na dół. W salonie siedziała Lena i mama, tata był w pracy.
- Mam dla was nowinę - zaczęłam.
- Jaką ? - zapytała mama i razem z Leną skierowały na mnie swoje spojrzenia.
- Wyjeżdżam - oznajmiłam, a one wytrzeszczyły na mnie oczy.
- Co ? Jak to ? - zapytała mama zdziwiona.
- To przez Maxiego ? ! Zabiję drania ! - wrzasnęła wściekła Lena i chciała wyjść, ale ją zatrzymałam.
- Lena, spokojnie. Jadę tylko na tydzień do babci na wieś - wyjaśniła, a siostra się uspokoiła - muszę przemyśleć na spokojnie co mam dalej robić, a w BA to nie jest możliwe - dodałam.
- Ok, kiedy chcesz jechać ? - zapytała rodzicielka.
- Za dwa dni - odparłam.
- Dobrze, powiem tacie jak wróci z pracy - powiedziała mama. Ja się tylko uśmiechnęłam i wróciłam do swojego pokoju.
*Maxi*
Siedzę w pokoju ze słuchawkami na uszach. Słucham muzyki. Zawsze pomagała mi zapomnieć o problemach, ale nie tym razem, nie wiem dlaczego. Nie umiałem skupić się na muzyce. Myślałem o tym wszystkim co wydarzyło się w ostatnim czasie. Bardzo kocham Naty i bardzo mi jej brakuje. Może dziewczyny mają rację, powinienem o nią walczyć, ale nadal bardzo mnie boli to, że ona mi nie ufa. To bardzo boli, ale nie mogę tego tak zostawić. Zrobię to jutro w Studio, pogadam z nią.
- Hej, co tam porabiasz ? zapytała Lara wchodząc do pokoju.
- Siedzę i myślę - odpowiedziałem. Dziewczyna usiadła obok mnie.
- Dobra Maxi jeśli z nią nie pogadasz to cię do tego zmuszę siłą, chociaż gdybym musiała spiąć was kajdankami - zagroziła.
- Ok, pogadam z nią jutro w Studio - odparłem, bo trochę się jej przestraszyłem, a mówiąc trochę, miałem na myśli bardzo.
- No błagam nie bądź tchórzem . . . czekaj, czekaj coś ty powiedział ? - zdziwiła się.
- Porozmawiam z Naty - powtórzył.
- No nareszcie - uśmiechnęła się.
- Wiesz masz rację - powiedział.
- Jak zawsze - dodała.
- Strasznie za nią tęsknię i nie mogę przestać o niej myśleć. Jeśli z nią nie porozmawiam to szału dostanę - powiedziałem.
- I to jest Maxi którego znam i bardzo kocha - uściskała mnie.
- Chociaż napewno nie będzie chciała ze mną rozmawiać - powiedział.
- A ty jak zwykle wyciągasz najgorsze wnioski i czarne scenariusze. Jeszcze z nią nie po rozamawiałes, a już paplasz głupoty - skarciła mnie.
- Najchętniej rozerwał bym Diego i Mercedes na strzępy - dodał jeszcze.
- No dobra spokojnie - uspokajała mnie.
- Odkąd się pojawili mam ochotę strzepać im te puste łby - Maxi był zły.
- Myślisz, że ja nie ? - zapytała z sarkazmem.
- Dziękuję. Lara naprawdę - przytulił siostrę - tak bardzo się cieszę, że jesteś przy mnie i zawsze mnie wspierasz, co ja bym bez ciebie zrobił ?
- Nic - zaśmiali się.
- Kocham cię - powiedział.
- Ja ciebie też - odpowiedziała - i pamiętaj, że wasze ci pomogę - dodała i położyła głowę na kolanach brata.
- Pamiętasz jak byliśmy małymi urwisami ? - zapytałem.
- Tak pamiętam. W święta Bożego Narodzenia biegaliśmy wokół choinki. W pewnym momencie zahaczyłeś nogą o łańcuch i cała choinka runęła na podłogę - śmiała się Lara, a ja razem z nią.
- Nigdy nie zapomnę miny mamy - mówił powstrzymując się od śmiechu.
- Ale śmiechu było przy tym dużo - oznajmił Maxi. Nagle do pokoju wparował Cody.
- Boże z kim ja muszę mieszkać - żalił się - mama woła na obiad - dodał i wyszedł. Moja mama jest dla niego ciocią, ale mówi do niej mama, bo długo tu mieszka i po prostu jest przyzwyczajony, ale nikomu to oczywiście nie przeszkadza.
- Idziesz na obiad ? - zapytał Maxi.
- Nie chce mi się. Leon wyciągnął mnie na spacer i teraz nogi mnie bolą - powiedziała i opadła na łóżko.
- To ci pomogę - oznajmił i wziął Larę na ręce, zaniósł ją na dół do kuchni i posadził na blacie mebli kuchennych. Znów zaczęli sie śmiać jak najęci.
- Ja się pytam na poważnie, czy ja jedyny jestem normalny w tej rodzinie. Gdzie ty ich robiłaś ? Nie podmienili ich wam czasem w szpitalu, bo ja nie pogardzę jakimś mądrzejszym kuzynostwem. Naprawdę nie wieżę, że ja jestem z nimi spokrewniony - rozpaczał.
- No cóż takie życie - zaśmiała się Lara schodząc z blatu.
- Mamo po obiedzie idę do Laury, bo jak się spóźnię to mi uszy poobrywa - powiedział Cody.
- Cała Ludmiła - zaśmiał się Maxi - a własnie jak ty ją do siebie przekonałeś, bo chodzisz z nią jakiś miesiąc, a ja nadal nie wiem jak ty to zrobiłeś ? - zapytał Maxi.
- No kupiłem jej różę i czekoladki. Powiedziała, że da mi szansę - wyjaśnił.
- Ale oklepane - odpowiedziała Lara. Cody wypiął jej język. Po obiedzie on pobiegł do panienki Ferro, a ja wróciłem do pokoju, bo nie miałem już ochoty nigdzie dzisiaj wychodzić.

* * *
To tyle i jak wam się podoba ?
Sorki, że tak późno. Na pozostałych blogach chyba się nie wyrobię dzisiaj to wstawię jutro, ale już na 100 % :)
To tyle czekam na komy :)
Kocham mas :*
Dobranoc <3

środa, 24 grudnia 2014

WESOŁYCH ŚWIAT MOJE MYSZKI :)

Życzę wam wszystkiego najlepszego, dużo prezentów, zdrowia, szczęścia, pomyślności, sukcesów w szkole i pięknych chłopaków, a jeśli moje opowiadania czytają też chłopcy to fajnej dziewczyny :)
Kocham was ! <3
Postaram się dodać rozdziały na wszystkie blogi. Jestem też trochę smutna, bo prowadziłam bloga z Naty Ponte i jak chciałam wejść na tego bloga to wyświetliło mi się,. że go usunęła :(
Szkoda :(
To chyba tyle. Rozdziały powinny pojawić się koło 19-20 jeszcze nwm. A jeszcze strasznie was przepraszam za moją długą nieobecność, ale nie miałam czasu, bo musiałam poprawić oceny :) Mam nadzieję, że mi wybaczycie :) i przez moją nie obecność nie straciłam czytelniczek :)
P.S. Kto będzie oglądał Kevina :)
Ja napewno, to nasza rodzinna tradycja <3 Kocham tego chłopaka i nigdy mi się nie znudzi co roczne oglądanie go :D
Godzina 20:05 na Polsacie :)
Jeszcze raz wszystkiego naj :)
Kocham was <33333
Buziaczki :)


(znacie ? mi się bardzo podoba :) )



sobota, 29 listopada 2014

niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 56


 . . . nasze wspólne zdjęcie. Szybko włożyłem je pomiędzy kartki i odszedłem. Dokładnie pamiętam kiedy je zrobiliśmy. Byliśmy jeszcze przyjaciółmi i siedzieliśmy nad jeziorkiem. Powodem naszej stłuczki było to, że myślałem o tym co mi się dzisiaj śniło. To było okropne. Mam tego już serdecznie dosyć. Zajęcia minęły bardzo szybko. Szedłem własnie z Larą i Leonem na tor, chociaż nie miałem ochoty nigdzie iść, ale Lara mnie zmusiła.
- Lara, muszę iść naprawdę nie mam ochoty - narzekałem.
- Tak, musisz i nie będziesz się użalać nad sobą w ciemnym pokoju - odparła.
- Ale ja chcę - powiedział.
- Dobra jak chcesz - odparła zrezygnowana.
- Dziękuję - powiedział i odwrócił się aby odejść.
- Ej to był sarkazm idziesz z nami - odpowiedziała i złapała brata za rękę.
- Leon zrób coś z nią - poprosiłem.
- Sorki stary, ale to moja dziewczyna i nie zamierzam się z nią kłócić. Zresztą zgadzam się z nią w stu procentach - oznajmił, a Maxi zgromił go wzrokiem. Gdy dotarliśmy na tor Leon poszedł się przebrać. Kiedy wrócił zaczął trening.
- Powiedz Leonowi, żeby na drugim zakręcie zwolnił, bo zaliczy glebę - poradził jej Maxi.
- A co ty się taki mądry zrobiłeś, co ? Leon dobrze wie jak ma jechać. Jest świetnym kierowcą - odpowiedziała.
- Serio ? No to patrz na tego swojego ideała. Przyjrzyj się dobrze. Kiedy wejdzie w zakręt powinien zwolnić i skierować kierownicę lekko w prawo, nie w lewo, a on własnie zrobił na odwrót - powiedział i pokazał na Leona, który zrobił tak jak Maxi przewidział i przewrócił się, ale na szczęście nic mu sie nie stało.
- I co twój pan idealny nie jest taki idealny - zaśmiał się lekko brunet.
- Dobra jeśli z ciebie taki ideał to pokaż jak mam przejechać ten zakręt - zaproponował Leon.
- A co z tego będę miał ? - zapytał.
- Założymy się. Jak przegram będę ci usługiwał przez cały dzień, a jak ty przegrasz to ty będziesz mi usługiwał. Stoi ?  - wyciągnął w jego stronę rękę.
- Stoi - podał mu rękę i poszli się przebrać. Po 10 min. wrócili.
- Wiesz co Leoś on w tym kombinezonie wygląda lepiej od ciebie - zaśmiała się Lara.
- No wiesz co ? - obraził się Leon.
- Dobra to poproszę o wodę mineralną - powiedział Maxi naśladując dawną Ludmiłę.
- HAHAHAHA ! Bardzo śmieszne ! Jestem ciekaw kto komu będzie przynosił - powiedział z głupim uśmieszkiem.
- Też jestem ciekaw - Maxi wsiadł na motor Leona - Leoś - zwrócił się do bruneta.
- Co ? - zapytał.
- Kask - odparł, a Leon rzucił mu go. Maxi ruszył. Szło mu całkiem nie źle.
*Leon*
Łoł ! Skąd Maxi umie jeździć na motorze. Jestem w szoku, tak samo jak Lara.
- Kotek skąd on . . . - nie dokończyłem, bo Lara mi przerwała.
- Nie mam zielonego pojęcia - odparła. Przyszedł czas na zakręt. Maxi zrobił tak jak mówił i przejechał go perfekcyjnie. No pięknie. Podjechał do nich.
- Gdzie moja woda ? ! - wrzasnął.
- Maxi jak ty to zrobiłeś ? Przecież nigdy nie jeździłeś na motorze - zdziwiła się Lara.
- Zawsze oglądałaś wyścigi motocrossowe i trochę zostało mi w głowie - oznajmił.
- Serio ? I niby teraz jechałeś pierwszy raz na motorze ? Nie żartuj sobie - Leon nie mógł w to uwierzyć.
- Nie, no zdarzyło mi się 2-3 razy wejść na motor - odpowiedział.
- No pięknie czemu mnie to spotyka. Muszę mu teraz usługiwać - żalił się Leon.
- No w sumie zastanów się, gdyby Maxi wiedział, że przegra to by się w ogóle nie założył - oznajmiła Lara. Leon westchnął.
- Leoś woda Maxi nie zamierza czekać - uśmiechnął się.
*Lara*
Nareszcie się uśmiechnął. Tak bardzo brakowało mi tego jego uśmiechu.
- Maxi nie przeginaj, bo mnie denerwujesz - powiedział.
- Ej, sam chciałeś się założyć, nie moja wina. A teraz sio po wodę - powiedział machając ręką.
- Nie nawiedzę cię - odpowiedział i poszedł po wodę.
- Nareszcie się uśmiechnąłeś - ucieszyła się brunetka, kiedy zostali sami.
- Przy nim nie da się nie uśmiechać, ale to niczego nie zmienia, wiesz o tym - oznajmił.
- Tak wiem. Znam jeden, jedyny sposób, żebyś uśmiechał się codziennie - powiedziała.
- Serio ? Nie znam niczego takiego - udawał durnia, dobrze wiedział o co mi chodziło.
- Naprawdę ? A ja myślę, że dobrze wiesz - spojrzałam na niego.
- Nwm - odpowiedział, a ja westchnęłam.
- Rozmowa. To jedyny sposób, Maxi - powiedziałam.
- Nie - odpowiedział krótko.
- Twoja woda księciuniu - Leon rzucił mi butelkę z wodą, a ja odszedłem.
- Musimy coś zrobić - powiedziała Lara.

* * *
No i jak wam się podoba ?

niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 55


- Kocham Cię Mechi - powiedział Maxi.
- Ja też cię kocham Maxi, ale co z Naty ? - zapytała brunetka.
- Zrozum, że Naty to przeszłość. Teraz liczysz się tylko ty i nikt inny. Przepraszam, że cię tak podle traktowałem, że byłem taki ślepy i nie zauważyłem, że prawdziwą miłością nie darzę Naty tylko Ciebie. Wybaczysz mi ?
- Tak, kocham cię - odpowiedziała uśmiechnięta.
- Ja ciebie też - powiedział, zaczęli się zbliżać do pocałunku . . . i . . .

- NIE !!!!!!! - Maxi i Naty obudzili się w tym samym momencie z krzykiem. Śnił im się ten samo sen.

*W Studio 21*
*Viola*
Stoję własnie z Tomim przy szafkach.
- Strasznie martwię się o Maxi-ego i Naty. Nie rozmawiali ze sobą od 5 dni - oznajmiłam
- Wiem, że się martwisz, ale nie powinniśmy się mieszać w ich prywatne sprawy - odpowiedział.
- Może ty nie, ale ja tak - powiedziałam.
- Kotek . . . - przerwałam mu.
- No dobra, dobra masz rację - przyznałam.
- W końcu będą musieli ze sobą porozmawiać i chyba coś mi się zdaje mi się, że to własnie dzisiaj - powiedział.
- Skąd wiesz ? - zdziwiłam się.
- Patrz zaraz się zderzą - odparł i wskazał na miejsce w którym już po minucie leżeli na tyłkach Naty i maxi.
- Sorki zamyśliłam się i nie zauważyłam cię - przeprosił Maxi, pozbierał Naty karki, podał jej rękę i pomógł jej wstać.
- Ja też przepraszam - odparła i się rozeszli.
- Taaa . . . ale sobie pogadali  - zwróciłam się do mojego chłopaka.
- Ej jest już jakaś poprawa, przynajmniej sie do siebie odezwali pierwszy raz od 5 dni - powiedział, a ja przewróciłam oczami.
- Wielka mi poprawa - odparłam z sarkazmem.
- Ej, a może zamkniemy ich w studio nagrań na Fede i Lu to zadziałało - zaproponował.
- Dwa razy to nie działa. Zresztą to był cud, że Fede przeżył z Lu w jednym pomieszczeniu kiedy ona jest zła - zaśmiałam sie.
*Maxi*
Kiedy wpadłem na Naty, zacząłem zbierać jej kartki. Pomiędzy nimi nie uwierzycie co znalazłem.

CDN.

* * *
No i jak wam się podobał ?

P.S. Sorki, ze tak późno i, że taki krótki  :)

wtorek, 28 października 2014

Miłosć od pierwszego wejrzeia częsć 1

Mój pomysł.

*Naty*
Szłam własnie z Ludmi na spotkanie całą paczką, bo  mieliśmy iść do klubu karaoke. Ludmiła jest bardzo ładną i atrakcyjną dziewczyną wszyscy się za nią oglądają. Nie mogła bym tego powiedzieć o sobie. Nigdy nie miałam chłopaka. Wszyscy z mojej paczki kogoś maja : Fran Marco, Broduej Cami, Tomas Violę, Lara Leona, Lu Fede, Diego Alicję, nawet moja młodsza siostra Lena ma chłopaka - Braco. Nagle obok nas przeszedł chłopak w kolorowej czapce ze słuchawkami na uszach. Patrzył w naszą stronę i napewno na Ludmi.
- Uuuu . . . przystojniak na dziesiątej - uśmiechnęła się Lu - Naty on się na ciebie patrzy - dodała.
- Jak już coś to na cb - odparłam.
- Nie, bo na cb i zaraz ci to udowodnię - zaśmiała się i gdy chłopak był obok nas Lu popchnęła mnie na niego.
- Oj przepraszam - zarumieniłam się, ale przyznam Lu rację, jest przystojny.
- Nic się nie stało - uśmiechnął się do mn, ale ma słodkie dołeczki w policzkach. Wyminęłam go i podeszłam do Ludmiły.
- Zwariowałaś ?! - krzyknęłam na nią.
- No co ? Chciałam ci udowodnić, że to na ciebie się gapił, a nie na mnie - tłumaczyła się.
- A niby jak to udowodniłaś ? - zdziwiła się.
- Widziałam jak na ciebie patrzył, założę się, że mu się spodobałaś  - powiedziała.
- Taa . . . jasne - odparłam z sarkazmem. Doszłyśmy do klubu karaoke.
- Cześć wszystkim - przywitałyśmy się.
- Hej, co tak długo ? - żalił się Diego.
- Naty spotkała miłość swojego życia - zaśmiała się Lu, a ja szturchnęłam ją łokciem - No co ?
- Nic - odparłam.
- No Naty nie wstydź się - powiedziała Viola.
- Zgłaszamy się do zaśpiewania ! - krzyknęła Naty zmieniając temat, a wszyscy weszli na scenę. Zaśpiewaliśmy ,,Sej Mejor". Gdy skończyliśmy po siedzieliśmy jeszcze ze 2 godziny i zaczęliśmy się rozchodzić, bo jutro trzeba iść do Studio 21. W nocy nie umiałam zasnąć, cały czas myślałam o chłopaku z parku. Czy go jeszcze spotkam ?
*Maxi*
Dzisiaj wpadłem na bardzo ładną dziewczynę, znaczy ona na mnie wpadła, ale to bez znaczenia. Była naprawdę piękna. Jej czarne kręcone włosy podkreślały jej gładką cerę. Małe piękne niebieskie oczy, czerwone jak krew usta i rumiane policzki idealnie pasowały do jej jasnej karnacji. Nie mogłem zapomnieć jej nieśmiałego, lecz pięknego uśmiechu. A własnie, zapomniałem wspomnieć, że dzisiaj przeprowadziłem się do BA do cioci i kuzyna. O wilku mowa, do mojego pokoju wszedł kuzynek.
- Siema Diego - przywitałem się.
- Siema młody - odparł. Nienawidzę gdy tak do mnie mówi.
- Jestem od ciebie 2 miechy starszy - odpowiedziałem.
- Wiem, ale lubię cię tym denerwować, na szyi wtedy wyskakuje Ci taka żyłka - zaśmiał się.
- Spadaj - rzuciłem w niego poduszką.
- Dobra zmiana tematu, zapisałeś się już do Studia ? - zapytał mnie.
- Mama mnie zapisała już 1 tydzień temu, jutro mam przesłuchania - oznajmił.
- Super - uśmiechnął się - może znajdziesz sobie jakąś dziewczynę, która nie ma uczulenie na twój wygląd - zaśmiał się.
- HAHAHA ! Bardzo śmieszne - walnąłem go drugi raz poduszką, tym razem trafiłem w czuły punkt.
- Zboczeniec - odparł i oddał mi. Niestety zrobiłem unik i poduszka trafiła w kubek, który roztrzaskał się z hukiem. Do pokoju wpadła Mama Diego, a moja Ciocia.
- Który to ? - zapytała.
- To on - powiedzieliśmy naraz wskazując na siebie na wzajem.
- Za karę nie dostaniecie kolacji - powiedziała kobieta.
- No, ale to nie ja ! - krzyknęliśmy znowu równocześnie podnosząc ręce w geście obrony.
- I jak zawsze ta sama śpiewka - mama westchnęła wywracając oczami - no chodźcie na tą kolację - dodała.
- Mamo ? - odezwał się Diego.
- Tak ?
- To była wina Maxi-ego - odpowiedział.
- To ty rzuciłeś poduszką - dodał Maxi.
- A ty zrobiłeś unik - dorzucił.
- Dobra chłopaki nie ważne sio na kolację - powiedziała kobieta i poszli na dół do jadalni.

* * *
I jak wam się part podoba ? Wiem zaczęłam part o Marcesce niedługo go dodam :)
To na razie tyle :)
Papatki <3

niedziela, 19 października 2014

Rozdział 54 cześć 2


*Maxi, Cami, Fran i Lu*
Biegłyśmy za Maxim. W końcu Lu dopadła chłopaka.
- Maxi stój ! - krzyknęła i stanęła przed nim.
- Co chcesz Lu spiesz się - westchnął.
- To nie tak wyglądało jak to odebrałeś jestem tego pewna - powiedziała Lu.
- Ale o co ci chodzi ? - udawał zdziwienie, ale doskonale wiedział o co jej chodzi.
- Maxi nie udawaj durnia. Widziałeś jak Naty flirtuje z tym kolesiem i poszedłeś sobie - walnęła Camila. Dziewczyny zgromiły ją wzrokiem.
- Camila ! - wrzasnęły równocześnie.
- Wielkie dzięki - podniósł ręce do góry i odszedł.
- Camila ty paplo ! - skarciła ją Fran.
- Ups . . . chyba mnie poniosło - skrzywiła się.
- Chyba ? - dziewczyny spojrzały na nią głupio.
- Gratulacje Cami - powiedziała z sarkazmem Lu.
- Dobra idę go przeprosić - i odbiegła.
*Maxi*
Cami naprawdę mnie wkurzyła. Ale miała rację. Poczułem się jak kompletny idiota kiedy zobaczyłem Naty i tego chłopaka. Poszedłem do domu, trzasnąłem drzwiami i wbiegłem do siebie do pokoju. Nie zauważyłem rozbitego szkła na podłodze i wdepnąłem w nie.
- Auć - syknąłem z bólu. Miałem bose nogi, więc szkło wbiło mi się w stopę. Usiadłem na łóżku. Krew zaczęła mi się lać strumieniem - kurde, ale mam dzisiaj pecha - sięgnąłem po chusteczkę i delikatnie wyciągnąłem kawałek szkła ze stopy. Potem zabandażowałem ją i usiadłem po turecku na łóżku. Nagle ktoś zapukał do mojego pokoju.
- Mogę ? - w drzwiach ujrzałem Cami.
- Taaa . . . wchodź - powiedziałem, a ona weszła.
- Słucha Maxi przepraszam, nie chciałam cię urazić - usiadłam obok mnie.
- Spx nic się nie stało - uśmiechnąłem się do niej.
- Wiem, że jest ci przykro po tym jak zobaczyłeś Naty z tym kolesiem. Pogadaj z nią i wszystko sobie wyjaśnicie - doradziła mu.
- Nie, nie Cami. Mam tego już serdecznie dość. Naty to przeszłość, zapomnę o niej i wszystko będzie ok - odparła, a Camila wyszczerzyła na niego oczy.
- Maxi ty sam siebie słyszysz ? ! To jakbyś mówił, że chodzisz na balet synchroniczny. Przecież ją kochasz, a ona ciebie. Nie rób z siebie durnia ! - wrzasnęła, ale szybko się poprawiła - sorki znów mnie poniosło - dodała.
- Nic nie szkodzi, ale masz rację. Nie umiem o niej zapomnieć, chociaż jej to się doskonale udało - oznajmił.
- Ona wcale o tobie nie zapomniała, wręcz przeciwnie. Ja wierzę, że znów będziecie razem i nic mnie nie przekona, że tak nie będzie - powiedziała.
- Śmiem w to wątpić - odpowiedział.
- To nie śmiej. Dobra chodź na spacer rozerwiesz się trochę. Chyba nie zamierzasz przesiedzieć w pokoju resztę dnia, co ? - pociągnęła mnie za rękę. Stanąłem na nogach, ale zapomniałem o skaleczonej stopie.
- Ał, ał Cami uważaj na stopę. Skaleczyłem się - wyjaśniłem.
- Co znowu zrobiłeś ? - zdziwiła się.
- Wdepnąłem w szkoło - oznajmiłem siadając z powrotem za łóżko.
- Oj tam, oj tam nic cie nie będzie, do wesela się zagoi - zaśmiała się i wyciągnęła mnie z domu.
- Okropna jesteś - obraziłem się.
- Też cię kocham - uśmiechnęła się. Szliśmy tak z jakieś pół godziny. Cami coś tam do mnie mówiła, ale ja jej nie słuchałem. Przed oczami miałem miałem Naty, a konkretnie to kiedy zostaliśmy parą. Nagle jakiś głos w mojej głowie zapytał :
,,Kochasz ją ?"
- Tak i to bardzo - odpowiedziałem na głos.
- Ej Maxi słuchasz mnie czy nie ? - nie odpowiedział - Maxi - nadal nic - Maximiliano ! - wrzasnęła na cały regulator.
- Czego się tak drzesz Naty - zapytał, a Cami na niego spojrzała.
- Camila - poprawiła go.
- Camila, przecież tak powiedziałem - odpowiedział.
- Powiedziałeś Naty - oznajmiła.
- Nie. Powiedziałem Camila. Zresztą nie ważne. Mówiłaś coś ? - zapytał.
- Maxi mówię do ciebie od pół godziny. Nie słuchałeś mnie - wkurzyła się.
- Słuchałem - zapewniał przyjaciółkę.
- Tak ? To co powiedziałam ? - zapytała, a Maxi wywrócił oczami - widzisz, mówiłam nie słuchałeś mnie. Pytałam się ciebie czy dobrze zrobiłam odwołując spotkanie z Brodweyem. Odpowiedziałeś tak. Od razu wiedziałam, że bujasz w obłokach - wyjaśniła.
- Dobra jestem zmęczony będę już leciał do domu. Na razie Cam - przytulił przyjaciółkę i odszedł.
*Naty*
Minęły już 4 dni od mojego zerwania z Maxi-m, a ja już strasznie za nim tęsknię. Jak mam o nim zapomnieć jak w tym pokoju wszystko mi o nim przypomina. Byliśmy ze sobą kilka miesięcy, więc trochę się tego nagromadziło. Była sobota, więc nie musiałam iść do Studia. Otworzyłam szafę, żeby się przebrać, a tam na drzwiach były Nasze wspólne zdjęcia. Uchchch . . . !!!!!!!!! Wyjęłam jakieś ubrania :
i zamknęłam drzwiczki szafy, przy tym zdejmując zdjęcia. Włożyłam je do szuflady szafki nocnej. Przebrałam się i usiadłam na łóżku. Zaczęłam ni stąd, ni z owąd płakać. Położyłam się. Nagle poczułam Jego perfumy. Obróciła głowę i zobaczyłam niebieską bluzę Maxi-ego :
Nie no, to są chyba jakieś żarty ! Zaraz zwariuję ! Wzięłam ją i włożyłam do pudła obok szafy. Ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju.
- Hej siostra. Jak się czujesz ? - zapytała Lena wchodząc do środka.
- A jak mam się czuć ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie ze łzami w oczach.
- Nat czemu z nim nie porozmawiasz ? Widać, że go nadal kochasz. To widać na kilometr. Tęsknicie za sobą - powiedziała siadając obok mnie.
- Nie, nie kocham go i nie tęsknie za nim ! - wkurzyłam się i wyszłam z pokoju. Źle się czuję z tymi słowami, które nie były prawdą  Szłam powolnym krokiem w stronę parku. Nagle podeszła do mnie Mercedes.
- I co ? Maxi wreszcie odzyskał rozum i z tobą zerwał - zaśmiała się chytrze.
- No i co ! Jesteś z siebie zadowolona ? Proszę bardzo masz czego chciałaś. Maxi jest twój ! Cieszysz się ? ! - krzyczałam.
- Tak i to bardzo - zaszczebiotała - Nie zasługujesz na Maxi-ego. Teraz on będzie ze mną. Widać, że już się dla niego nie liczysz. Jesteś zwykłą nic nie znaczącą idiotką, którą już nikt nigdy nie pokocha. Cześć beztalenciu - powiedziała i odeszła. Ona ma rację, nigdy już nie zaznam uczucia jakim jest ,,MIŁOŚĆ". Usiadłam na ławce i zaczęłam płakać. W pewnej chwili ktoś usiadł obok mnie. To był Gustawo.
- Cześć. Dlaczego taka piękność siedzi tutaj sama i na dodatek płacze ? - zapytał.
- Spadaj Gustawo. Nie mam nastroju, żeby cię znosić - powiedziała i odeszłam. Poszła prosto do domu.

* * *
Hej i jak wam się podoba ? Wiem jesteście źli, że obiecałam rozdziały na blogach tydzień temu, a nie dodałam. Po prostu nie wyrobiłam się, strasznie przepraszam :( Mam nadzieje, że mi wybaczycie :)
To tyle na dzisiaj :)
kocham was :* <3

niedziela, 12 października 2014

Foteczki, a rozdział chyba dzisiaj :)

Tak jak sama nazwa wskazuje dodam zdjęcia, a rozdział prawdopodobnie pojawi się na wieczór na tym blogu, na A&A i na tym o Fedemili który prowadzę z Czaruś :33 :)

A teraz przechodzę do fotek :


Zdjęcie użytkownika Aleksandra Lalewicz.











Jakie sweet <3 też chcę takiego psiaka :)












łoł tego to się nie spodziewałam 

Czy tylko ja mam takie wrażenie, że Leon zdjął Violi perukę na 1 zdjęciu w trzecim rzędzie ?












To tyle :)
P.S. Kto oglądał wczoraj na Polsacie mecz Polska - Niemcy ?
Wygraliśmy 2:0 z mistrzami świata to było niesamowite ! :)

To na razie ty pa patki <3