Ona ma na imię Natalia Navarro nazywana przez wszystkich Naty i Nata, ale Nata mówi na nią tylko jedna osoba. Nieśmiała dziewczyna na posyłki swojej pseudo przyjaciółki - Ludmiły. Należy do ,,Los Malos'' do których należą też Ludmiła, Leon i chłopak młodej hiszpanki - Diego. Kocha go. Jest bardzo cichą i nieśmiałą nastolatką. Jej paczka należy do tych ,,złych'', którzy nie przepadają za tymi ,,dobrymi" ,,Los Buenos'' czytaj paczka Violetty. Ma młodszą siostrę - Lenę.
On natomiast nazywa się Maximiliano Ponte nazywany przez przyjaciół i znajomych, a trochę ich jest Maxi lud Max, ale przez młodszą siostrę Maxsi co wszystkich zawsze rozbawia. Należy do ,,Los Buenos'' nie przepada za ,,Los Malos'', a szczególnie za Ludmiłą. Jest bardzo miły, przyjazny, troskliwy, zabawny. Ma młodszą o rok siostrę - Larę.
*Maxi*
Idę właśnie z Fede i Marco do Resto, bo mamy się tam spotkać z resztą. Dotarliśmy w 10 min.
- Hej wszystkim - przywitaliśmy się.
- Hej - odpowiedzieli.
- O czym gadacie ? - zapytał Fede.
- O panience Ferro i reszcie tej jej świty - powiedziała Cami.
- Co tym razem ? - zapytałem.
- Ludmiła osądza nas, że to my wlaliśmy jej wodę do szafki - powiedziała Lara.
- No, a nie my ? - zdziwił się Andres.
- Nie - odparł Marco - tylko Cami - dodał.
- Serio ? - zdziwiliśmy się.
- To nie byłam ja - broniła się - to był Fede i Tomas.
- Poważnie ? - zapytaliśmy.
- No tak jak by - odparł Tomas.
- Extra - uśmiechnęliśmy.
- O oł - powiedzieli patrząc w stronę stolika za ich plecami. Siedziała tam Naty obiekt westchnień naszego raperka.
- Co ? - zapytali.
- Za nam siedzi Naty. Pewnie słyszała co mówiliśmy i powie Ludmile, a ona powie Gregoriowi, a Gregorio Antoniowi i chłopaki będą mieli przechlapane - powiedziała Viola.
*Naty*
Siedziałam w Resto, piłam sobie sok i podsłuchiwałam paczkę Violetty, może Ludmi w końcu doceni mój wysiłek. Może dowiem się czegoś ciekawego. I miałam racje słyszałam, że to Federico i Tomas wlali Lu wodę do szafki. Teraz napewno Ludmiła doceni mój wysiłek. Wstałam od stolika zapłaciłam za sok i wyszłam z baru kierując się prosto do Studia. Ludmi miała teraz zajęcia, więc czekałam na nią razem z Diego. Kiedy razem z Leonem wyszła z sali Beto podeszliśmy do nich.
- Hej Lu, Hej Leon - przywitaliśmy się.
- Naty gdzieś ty była musiałam sama iść sobie po wodę ! Jeszcze jedna taka wpadka, a cie zastąpię ! - zaczęła się na mnie wydzierać.
- Przepraszam Lu, ale mam dla ciebie ważną informacje - powiedziałam.
- A co jest ważniejsze od mojej wody ! ? - zapytała.
- Wiem kto wlał ci wodę do szafki - powiedziałam.
- To gadaj, bo Gregorio własnie wychodzi z sali - odpowiedziała.
- To byli .. . . - nie dokończyłam, bo zobaczyłam Violettę, Tomasa, Federico i Maxi-ego jak wychodzą z Auli i zrobiło mi się głupio, że kabluję na nich.
- Natalia gada ! Kto dopuścił się tego głupiego żartu ! - krzyknęła Ludmiła.
- To byłam ja. Chciałam po prostu cię rozweselić, bo byłaś smutna. Sorki, że wcześniej się nie przyznałam - skłamałam.
- Natalia ! Ty głupi bez taleciuchu, ty wiesz co zrobiłaś ? ! Zniszczyłaś mi fryzurę i najlepszą kieckę ! Jeśli chciałaś mnie rozweselić to mogłaś wylać wodę na tych z paczki Violetty, a nie mi niszczyć fryzurę ! Oszalałaś ! - wydarła się na mnie.
- Przepraszam - powiedziałam.
- Dobra ostatni raz ci wybaczam, bo lepszej służącej nie znajdę - powiedziała już spokojnie - a teraz aby odpokutować to przynieś mi zimną wodę, ręcznik na skronie i zapisz mnie do fryzjerki - dodała.
- Dobrze Lu - i pobiegłam zrobić to co mi kazała.
- Lu kochanie dlaczego jej po prostu nie wywaliłaś za naszej paczki, przecież od początku chciałaś to zrobić. To jest największa ciapał w Studio, dlaczego to ją sobie wybrałaś na służącą ? - zapytał Leon.
- Nie jest taka zła - powiedział Diego - Głupia uwierzyła, że się w niej zakochałem - dodał ze śmiechem.
- Zluzujcie trochę. Niedługo się jej pozbędziemy niech jeszcze trochę się wykaże swoją głupotą. Później się znajdzie jakiś pretekst, aby ją wywalić. Poczekajmy jeszcze trochę - odparła.
- Dobra - zgodzili się.
*Maxi*
Szliśmy własnie na zajęcia z Gregorio, kiedy podeszła do nas Ludmiła i reszta tych jej pseudo przyjaciół.
- No hej Ludmi jak tam po kąpieli w szafce - zaśmiała się Cami.
- Zamknijcie się. To wyście zmusili Naty żeby mi to zrobiła ! - wydarła się.
- Co ?! - zdziwiliśmy się i spojrzeliśmy na Naty, która spuściła wzrok.
- Tak i się nie wykręcajcie, odegram się zobaczycie. Ludmiła odchodzi - pstryknęła palcami i odeszła, a za nią Nata, Leon i Diego.
- To było dziwne - powiedzieliśmy.
*Następny dzień*
*Naty*
Idę własnie na randkę z Diego. Miałam na sobie to :
Byliśmy umówieni w parku. Dotarłam tam w 15 min. Na ławce czekał już Diego.
- Cześć Kochanie - przywitałam się.
- Ja wiem, że kryłaś kogoś z paczki tych przeciętniaków - powiedział.
- Ale o czym ty mówisz ? - udawałam, że nie wiem o co chodzi.
- Dobrze wiem, że to nie ty wycięłaś Ludmi ten numer - odpowiedział.
- To naprawdę byłam ja - upierałam się.
- Nie kłam. Dobra jeśli ty nie chcesz powiedzieć prawdy to ja ci powiem prawdę. Wcale cię nie kocham, tylko udawałem, bo Ludmiła powiedziała, że w jej paczce każdy musi mieć chłopaka lub dziewczynę, więc namówiła mnie, żebym udawał twojego kochanego chłoptasia. A tak naprawdę to mam cię gdzieś i nie tylko ja, bo Ludmiła i Leon też mają cię po dziurki w nosie. Tak, więc podsumowując z nami koniec - powiedział, a ja nie mogłam w to uwierzyć. Jak on mógł mi to zrobić - A i jeszcze jedno. Ludmiła kazał ci przekazać, że cię zwalnia z posady swojej służącej i przyjaciółki, więc jesteś sama. To ciao ofermo - powiedział i odszedł. Jak on mógł mi to zrobić. Myślałam, że mnie kocha. A Ludmiła i Leon ? Myślałam, że się przyjaźnimy. Nie mogę w to uwierzyć. Jak ja mogłam się z nimi zadawać. Teraz jestem sama. Nie mam po co żyć. Ruszyłam na największy most w Buenos Aires. Cały czas płakałam. Po 20 min. byłam na miejscu. Podeszłam do barierki i oparłam się o nią. Delikatny wiatr rozwiewał moje włosy, a łzy pozostawiały smugi na moich policzkach. Zaczęłam przekładać nogi przez barierkę. Kiedy miałam już jedną nogę poza balustradą, chciałam przełożyć drugą.
- Nata stój ! - usłyszałam wołanie za plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę Maxi-ego - Nata nie rób tego ! - krzyknął. Ja go nie słuchałam dalej przekładałam nogi przez balustradę. Kiedy miałam już skakać poczułam, że czyjeś ręce łapią mnie w pasie - Co ty robisz Nata ? - zapytał.
- Pość mnie rozumiesz, że nie mam po co żyć ! Wszyscy mnie zostawili ! Puszczaj mnie ! - krzyczałam i próbowałam mu się wyrwać, ale był silniejszy.
- Nie pozwolę ci się zabić ! To, że trafiłaś na nieodpowiednie osoby to nie znaczy, że masz skakać z mostu Nata - powiedział. Zaczęłam się jeszcze bardziej wyrywać, ale w końcu sobie odpuściłam i zaczęłam płakać. Maxi pomógł mi przejść z powrotem przez barierkę. Gdy znalazłam się na chodniku przytuliłam go - No już nie płacz. Wszystko będzie dobrze - powiedział.
- Obiecujesz ? - spojrzałam na niego ze łzami.
- Obiecuję - przytulił mnie jeszcze mocniej.
- Dziękuję Maxi - powiedziałam ciszej.
- Nie ma za co - odparł. I od tego momentu zaczęła się ich przyjaźń.
*2 miesiące później*
- Maxi róż ten tyłek ! - krzyknęła Naty na swojego przyjaciela, który jeszcze spał. Przyszła po niego, bo mieli iść razem do Studia.
- Jeszcze minutkę mamo - wymamrotał.
- Nie żadne minutkę wstawaj śpiochu - powiedziała.
- Nie idę dzisiaj do Studia - odparł.
- Serio ? No to zaraz się przekonamy czy nie pójdziesz - powiedziała, poszła do łazienki nalała do kubka zimnej wody i wróciła do chłopaka - nadal nie idziesz do Studia ?
- Nie, nie idę - potwierdził. Hiszpanka podeszła do kanapy i wylała na niego cały kubek zimnej wody. Maxi wstał jak poparzony.
- Ej ! Zwariowałaś ! - krzyknął.
- Nie dawałeś mi wyboru - zrobiła minę szczeniaczka.
- Ty też nie dajesz mi wyboru - powiedział i zaczął łaskotać dziewczynę.
- Maxi przestań hahahaha . . . Maxi . . . przestań . . . .koniec - mówiła przez śmiech. Wyrwała mu się i zaczęła uciekać, a Maxi ją gonić. Wbiegła do ogrodu i zaczęłam po nim biegać, a chłopak za nią. Gdy ją złapał wziął na ręce, ale nie utrzymał równowagi i wywrócił się. Zaczęli się tarzać po skoszonej trawie. Ja byłam ubrana w to :
A Maxi był jeszcze w samych bokserkach. Przez to tarzanie byliśmy cali w trawie. Śmialiśmy się prawie cały czas. Ja, żeby zemścić się za łaskotanie wepchnęłam chłopaka do basenu.
- Ej za o to ? - zdziwił się.
- Za łaskotki - zaśmiałam się.
- Dobra teraz mi pomóż - poprosił. Podałam mu rękę, ale on złapał mnie i pociągnął do basenu.
- O nie, popamiętasz mnie - zaśmiałam się i zaczęłam chlapać go wodą.
- A co tu się dzieje ? - zapytała mama chłopaka.
- To jego wina/ To jej wina - powiedzieli równocześnie.
- Dobra wyłaźcie z tego basenu i idźcie się przebrać. Maxi daj Nacie jakieś ubrania po kuzynce - powiedziała mama.
- Ok - wyszli z basenu i poszli sie przebrać.
Maxi ubrał to :
A Naty dał taki komplet :
Kiedy Nata wstawała z łóżka to potknęła się i by się przewróciła, ale Maxi zdążył ją złapać. Byli niebezpiecznie blisko siebie. Maxi chciał pocałować Naty, ale ona cofnęła głowę i weszła mama chłopaka. Trochę się speszyli.
- Nie przeszkadzam ? - zapytała kobieta.
- Nie własnie wychodziliśmy - powiedzieli równocześnie i wyszli z domu chłopaka.
*W drodze do Studia*
- Yyyy .. . . Maxi pogadamy o ty co zaszło u ciebie w pokoju ? - zapytała po chwili milczenia.
- Jasne - odparł.
- Maxi słuchaj, jesteś wspaniałym przyjacielem, najlepszego jakiego miałam. Pomogłeś mi w trudnych chwilach, byleś przy mnie i jestem ci za to ogromnie wdzięczna. Nie chcę cię ranić. Powiem tak, jesteś moim przyjacielem i tylko przyjacielem. Nie zrozum mnie źle, naprawdę mi na tobie zależy, ale . . . - nie dokończyła.
- Jasne, rozumiem - uśmiechnął się, ale w głębi duszy był smutny.
- Naprawdę ? - zapytała.
- Tak i dzięki za szczerość - uśmiechnął się, a Nata go przytuliła.
*Naty*
Gdy go przytuliłam to pierwszy raz poczułam motylki w brzuchu, nawet przy Diego się tak nie czułam. Nie, ja nie mogę się w nim zakochać ! Własnie mu powiedziałam, że nic do niego nie czuję i nie mogę się teraz w nim zakochać i od tak zmienić zdanie. Jestem rozdarta. Nie wiem co czuję. Te jego piękne czekoladowe, hipnotyzujące oczy, piękny uśmiech i dołeczki w policzkach. Te małe loczki wystające spod kolorowej czapeczki z daszkiem. Nie stop ! Co ja gadam !
- Halo ziemia do Natalii - Maxi machał mi ręką przed twarzą.
- Yyyyy . . . tak . . . sorki zamyśliłam się coś mówiłeś ? - zapytałam.
- Pytałem się która godzina - powiedział.
- 9:45 - odpowiedziałam. I dalej szliśmy już w cieszy. Gdy dotarliśmy do Studia przy wejściu wpadła na nas Violę.
- Hej gołąbeczki - zaśmiała się.
- Violetta - powiedzieliśmy równocześnie.
- No dobra, dobra - odparła.
- Viola możemy pogadać ? - musiałam się komuś wygadać.
- Jasne - uśmiechnęła się i poszłyśmy do sali muzycznej - To o co chodzi ? - zapytała.
- Mam problem - odparłam.
- Proszę o szczegóły - poprosiła z uśmiechem.
- No, bo powiedziałam Maxi-emu, że jest moim przyjacielem, tylko przyjacielem i nikim więcej, ale teraz sama już nie wiem. Kiedy dzisiaj go przytulałam to poczułam motylki w brzuchu, było mi tak dobrze w jego ramionach. W tamtej chwili nie widziałam w nim tylko przyjaciela, ale kogoś więcej. Do tej pory jeszcze się tak przy nim nie czułam. Viola co ja mam robić, pomóż - powiedziałam i głos mi się załamał.
- To jest miłość. Ja miałam tak z Tomasem. Na początku nic do niego nie czułam, ale gdy spędzałam z nim coraz więcej czasu zaczęłam coś do niego czuć i w końcu sobie uświadomiłam, że go kocham - wyjaśniła.
- Ale nie wiem do końca czy coś do niego czuję - odparłam.
- Wiesz dam ci małą radę. Na razie mu nic nie mów. Spędź z nim kilka dni i dobrze zastanów się czy naprawdę coś do niego czujesz, czy to jest tylko zauroczenie - poradziła mi.
- Świetny pomysł, dziękuję Violu na ciebie zawsze mogę liczyć - przytuliłam Castillo.
- Nie ma za co i zawsze do usług - zaśmiałyśmy się i ruszyłyśmy na zajęcia z Beto.
*Maxi*
Jestem strasznie zdołowany tą sytuacją z Natą. Czemu ja mam zawsze takiego pecha u dziewczyn. Jedna albo ma chłopaka, albo jej się nie podobam. No nie no. Podszedł do mnie Tomas.
- Siema stary i co powiedziałeś jej ? - zapytał.
- Nie . . . znaczy tak . . . . znaczy tak jak by - jąkałem się.
- A mógłbyś jaśniej nie zapominaj, że rozmawiasz z Tomasem Heredią - zaśmiał się.
- Tak nie zapomniałem. Dobra chciałem ją pocałować, ale ona się odsunęła. Potem jak szliśmy do Studia powiedziała, że jestem dla niej tylko przyjacielem, więc nic z tego nie będzie - wyjaśniłem mu.
- Uuuuu . . . wielka szkoda pasujecie do siebie - powiedział.
- No trudno - odparłem.
- Dobra idziemy na zajęcia, bo Gregorio znowu będzie narzekał, że się spóźniliśmy - powiedział Tomas i poszliśmy do sali tanecznej.
*Kilka dni później*
*Naty*
Zrobiłam tak jak mi doradziła mi Violetta, spędzałam z Maxi-m dużo czasu po zajęciach i myślałam jak to jest z tym moim uczuciem, ale nie mam żadnej odpowiedzi. Siedzę własnie w pokoju i rozmyślałam. Przed chwilą przyszłam do domu, bo byłam z Maxi-m w kinie na Horrorze. W strasznych momentach przytulałam się do niego i było mi tak miło, przyjemnie i wiedziałam, że w jego ramionach jestem bezpieczna. Nadal jestem rozdarta. Serce daj mi jakiś znak, który potwierdza moje uczucia do chłopaka w kolorowym Full-Capie. Nagle poczułam lekki powiew wiatru, który dochodził z otwartego okna i zobaczyłam, że album który leży na biurku otworzył się. Wstałam szybko z łóżka i podeszłam do niego. Spojrzałam na album. Był otwarty na stronie na którym były te zdjęcia :
- Jesteś pewne ? - zapytałam. Nagle usłyszałam znajomy dźwięk. To był dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz ,,Maxi dzwoni" - Czyli masz rację. Nie wieżę w to co zaraz powiem, ale jestem po uszy zakochana w Maxim - powiedziałam - Teraz jestem tego pewna - dodałam i odebrałam - Cześć Maxi.
- Hej Nata, mama się pyta czy byś jutro (w sobotę) nie wpadła do nas na obiad ? - zapytał. To jest chyba jakiś znak, żebym mu powiedziała co czuję, ale chyba jest już za późno.
- Ok nie ma sprawy - odparłam.
- Super to jutro o piętnastej - powiedział.
- Dobra to pa - odpowiedziałam.
- Pa - i rozłączył się. Nie mogę mu tego powiedzieć jest już za późno. Postanowiłam pójść do Violetty. Przebrałam się w to :
i wyszłam w stronę domu przyjaciółki. Dotarłam w 10 min. Otworzył mi Fede.
- Hej Fede jest Viola ? - zapytałam.
- Hej, tak jest u siebie - odparł i wpuścił mnie do środka, a ja poszłam do pokoju Violi. Zapukałam delikatnie.
- Proszę - usłyszałam i weszłam.
- Hej Naty - uśmiechnęła się w moją stronę podeszła do mnie i cmoknęła mnie w polik.
- Hej - odpowiedziałam jej tym samym.
- Co tam ? I jak twoje problemy sercowe ? - zapytała i puściła mi oczko.
- Rozwiązane - odparłam.
- I co ? - dalej prowadziła swoje przesłuchanie.
- Jednak zakochałam się w Maxi-m - powiedziałam, a Viola zaczęła piszczeć - Ale jest już za późno - dodałam, a ona ucichała.
- Jak to za późno ? Na miłość nigdy nie jest za późno - odpowiedział.
- Ale .. . - nie dokończyłam.
- Nie ma żadnego, ale. Powiesz mu i koniec kropka - powiedziała.
- Zaprosił mnie na jutro na obiad - odparłam.
- I to będzie bardzo dobry moment, aby mu to powiedzieć i ja tego dopilnuję. Jutro przyjdziemy do ciebie z dziewczynami i pomożemy ci się przygotować - powiedziała ja się zaśmiałam - Aha jeszcze muszę wykonać jeden telefon - dodała i gdzieś zadzwoniła. Po słowach domyśliłam się, że dzwoni do Lary - dobra Lara dopilnuje, żebyś mu powiedziała - powiedziała. Posiedziałyśmy jeszcze trochę, pogadałyśmy i zaczęłam się zbierać.
*Następny dzień*
Dziewczyny przyszły do mnie, aby przygotować mnie na ten obiad. Viola z Cami zajęła się strojem, Lara paznokciami, Fran makijażem, a Lena fryzurą :
->
(Ta jasna)
(Dziewczyny przedłużyły mi włosy - dopięły.)
- Maxi padnie na twój widok - uśmiechnęła się Viola - dobra robota panie - dodała.
- Dzięki - przytuliłam je.
O 14.30 wyszła z domu.
- Tylko pamiętaj, że chcemy znać każdy szczegół - powiedziały dziewczyny. Ja się zaśmiałam. Na miejscu byłam o 14.40. Zadzwoniła dzwonkiem. Byłam na maxa zdenerwowana. Otworzył mi Maxi miał na sobie to :
Dzisiaj nie miał słuchawek i czapki, ale i tak wyglądał bosko <3
- H .. . hej Nata pięknie wyglądasz - powiedział. Widziałam, że się mi przyglądał.
- Hej . . . dzięki - uśmiechnęłam się, a Maxi wpuścił mnie do środka.
- Dzień dobry Naty - przywitali się rodzice chłopaka. Dostrzegłam, ze Lara wysyła mi jakieś znaki.
- Dzień dobry - odpowiedziałam. Usiedliśmy przy stole. W trakcie jedzenia rodzice Maxi-ego wypytywali mnie o różne rzeczy. Ja odpowiadałam raz ze śmiechem, a raz z powagą. Po obiedzie Maxi zaprowadził mnie do swojego dużego ogrodu. Usiedliśmy na huśtawce.
- Nata . .. bo ja . . . wiem, że nic do mnie nie czujesz, ale ja nie umiem tak po prostu udawać, że nic do ciebie nie czuję. Strasznie cię kocham Naty - powiedział ja spojrzałam na niego - przepraszam, ale musiałem to powiedzieć, wiem, że .. . - nie dokończył, ponieważ go pocałowałam. On oddał mój pocałunek.
- Ja Ciebie też kocham Maxi - powiedziałam, gdy się od siebie oderwaliśmy.
- W takim razie. Natalio czy zostaniesz moją dziewczyną ? - zapytał.
- Tak ! - powiedziałam i jeszcze raz go pocałowałam.
*Następny dzień Studio*
Gdy weszłam do Studia od razu napadły mnie dziewczyny.
- Naty, Naty dostałyśmy zdjęcie od Lary wczoraj. Opowiadaj. Chcemy znać każdy szczegół - powiedziała Fran i zaciągnęły mnie do pustej sali. Opowiedziałam im wszystko, a one zaczęły piszczeć i mnie przytuliły. Bardzo się cieszę, że mam takie przyjaciółki i jestem na maxa szczęśliwa, że jestem z Maxi-m.
*Maxi*
Jestem naprawdę szczęśliwy. Naty jest cudowna. Jednak na prawdziwą miłość warto było poczekać. Wiem, że Nata to ta jedyna. Gdy wszedłem do Studia chłopaki mnie napadli i musiałem im wszystko opowiedzieć. Kiedy już wreszcie udało mi się wyrwać od nich, pobiegłem szukać mojej Natusi. Zobaczyłem ją przy szafkach z dziewczynami podszedłem do nich.
- Hej dziewczyny porywam wam Naty na chwilę - powiedziałem i wyszliśmy z Naty ze Studia.
- Kotek gdzie idziemy ? - zapytała.
- Do Resto mam coś dla ciebie - powiedziałem Gdy dotarliśmy do baru pobiegłem do Lucki i przyniosłem to :
- Proszę to dla ciebie - podałem jej pudełeczko i różę - miałem ci to dać wczoraj, ale róże mi zwiędły, więc kupiłem nowe i daję ci dzisiaj - dodał.
- Dziękuję są piękne - przytuliła mnie. Otworzyła pudełeczka i zobaczyła to :
- Jej piękny - pocałowała mnie.
- Kocham Cię - powiedziałem.
- Ja ciebie też - uśmiechnęłam się.
I żyli DŁUUUGO I SZCZĘŚLIWIE Z GROMADKĄ DZIECI.
* * *
No jak wam się ten part podoba ?
Jeszcze raz dziękuje za wszystko i za to, że wytrzymaliście ze mną cały rok :) Jesteście naprawdę kochane. Jesteście i zawsze będziecie w moich sercach i będziecie dla mnie najważniejsze <33333
Kocham was <333333
Wiem pisze jakbym sie z wami żegnała, ale nie żegnam się piszę dalej :) To tyle <333333
Pozdrawiam :*