Rozdział 40 cześć 4
CD.
*Ludmiła*
*Pół godziny wcześniej*
Doszłam już do domu Fede. Zadzwoniłam dzwonkiem. Nikt nie otwierał. Musieliśmy się minąć. Zadzwoniłam, więc do niego. Nie odbiera. Gdzie on jest ? Nie wieżę, że mnie wystawił. Jedna smutna łza spłynęła mi po policzku. Wyszłam na ulicę i poszłam w stronę mojego domu. Wparowałam wściekła do środka.
- Lu co się stało ? - zapytała mama.
- Nic, idę do siebie - odpowiedziałam i pobiegłam do siebie. Wbiegłam do pokoju zdjęłam buty i usiadłam na łóżku. Zaczęłam płakać, jak on mógł mnie wystawić. Przebrałam się w to :
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Mamo chcę zostać sama, zejdę na kolację - powiedziałam.
- Lu to ja - powiedział ten piękny głos, który kocham.
*Federico*
Gdy wybiegłem ze strychu w biegu złapałem bluzę :
- Mamo chcę zostać sama, zejdę na kolację - powiedziała cicho. Ja otworzyłem lekko drzwi.
- Lu to ja - powiedziałem i wszedłem do pokoju. Ona spojrzała na mnie smutnym wzrokiem, widać było, że płakała - Ludmi ja . . .
- Federico nie tłumacz się, wystawiłeś mnie. Nie ma tu nic do tłumaczenia - przerwała mi nie patrząc na mnie.
- Ludmi proszę wysłuchaj mnie - prosiłem.
- Teraz nie mogę, chcę zostać sama, cześć - odpowiedziała, a ja powolnym krokiem wyszedłem.
*Lara*
Po zajęciach poszłam na tor. Zaczęłam naprawiać motor Leona. Nagle poczułam jak ktoś zasłani mi ręką oczy. Jest to albo Maxi, albo Leon, ale chyba bardziej bym się kierowała pierwszą wersją, nie dlatego, że dzwonił Leon, że się spóźni, ale dlatego, że puknął mnie daszkiem w tył głowy i już wiedziałam, że to Maxi, bo Leon nie nosi czapeczek z daszkiem.
- Yyyy . . . najprzystojniejszy uczeń w Studio - powiedziałam, usłyszałam jak się zaśmiał - Leon - chciałam się z nim podrażnić, zawsze to lubiłam. Maxi zdjął mi rękę z oczu.
- Ej, jesteś okropna, wiesz ? - zrobił smutną minę.
- Hej, no nie gniewaj się - odpowiedziałam mu.
- Gniewam się - powiedział stanowczo, a ja chwyciłam młotek.
- Bo zaraz dostaniesz tym o to młotkiem w głowę - zagroziłam mu podnosząc przedmiot.
- Nie bij straszna kobieto, bo się cb boję - odpowiedział zasłaniając sobie twarz - taka piękna buźka wymaga dużo czasu i pracy, żeby ją uzyskać, więc z dala, jasne ? - ja się zaśmiałam - O Matko ! Zachowuję się jak stara Ludmiła - Maxi zrobił kwaśną minę.
- Stara Ludmiła ? - zdziwiła się.
- Tak, nie całe 3 miesiące temu Ludmiła była divą. Matko była nie do zniesienia - zaśmiała się.
- Serio ? Nie widać tego po niej - odpowiedziała brunetka.
- Bo bardzo się zmieniła, normalnie nie do poznania, zresztą Naty też - oznajmił.
- Co ? Naty też była divą ?? - zdziwiła się, ale Maxi szybko ją poprawił.
- Wież, nie do końca, ale teraz nie o tym, teraz mi powiedz co łączy cię z Panem Leon-em ? - uśmiechnął się.
- Nic, jesteśmy przyjaciółmi - odpowiedziała i wróciła do naprawy motoru.
- Nie, nie. Lara nie kłam.
- Nie kłamię Maxi ! - wrzasnęła i walnęła mocniej w kawał blachy.
- Ej, ej bo rozwalisz - powiedział i wziął od niej narzędzie - widać, że ci się podoba.
- Maxi - próbowała coś powiedzieć.
- Lara znam cię, bardzo dobrze i wiem, że co się podoba, tak samo patrzyłaś na Diego - oznajmił, ale później pożałował tego co powiedział.
- Nie wymawiaj przy mnie tego imienia, jasne ?! - powiedziała zła.
- Sorki - odpowiedział i przytulił siostrę.
- Dobra, zmiana tematy. Jak tam Naty ? - zapytała.
- Nwm, ostatnio jakoś dziwnie się zachowuje - odparł.
- Porozmawiaj z nią, może coś się stało - doradziła mu.
- Chyba będę musiał, a własnie mama dostała już wezwanie do sądu - oznajmił.
- Mam nadzieję, że ciotka dostanie za swoje - odpowiedziała - kiedy ma być rozprawa ? - dodała.
- Za 2 tygodnie - oznajmił.
- Mam nadzieję, że wygramy - ja się uśmiechnąłem. Nagle na tor wpadła Camila z Francescą.
- Ej, Broadway tu idzie, jakby co, to mnie tu nie było - powiedziała i chciała się schować, ale Maxi z Larą ją zatrzymali.
- O nie, nie moja droga porozmawiasz z nim - rozkazała Lara.
- Ale . . . - Cami nie dokończyła.
- Nie ma żadnego ale, jasne ? Gadasz z nim i koniec - odpowiedział Maxi i razem z Larą popchnęli ją w stronę nadchodzącego chłopaka - jeszcze nam podziękujesz - oznajmił Maxi, a Cami posłała mu wściekle spojrzenie.
- Ona mnie zabije ! - Maxi zaczął lekko panikować.
- Nie bądź baba . . . babo - Lara spojrzała na brata. Ten posłał jej głupie spojrzenie.
*Bromi*
- Hej - pierwszy odezwał się chłopak.
- Cześć - odpowiedziała - Słuchaj ja . . .
- Cami nie musisz się tłumaczyć, rozumiem. Naprawdę rozumiem. To byłby twój pierwszy pocałunek, prawda ? - zapytał uśmiechnięty, a Cami uśmiechnęła się i pokiwała twierdząc głową - Camila nie przejmuj się, ja poczekam aż będziesz gotowa - dodał.
- Dziękuję - uśmiechnęła się po raz kolejny i przytuliła chłopaka. Z tyłu dostrzegła jak Maxi, Fran i Lara podnoszą kciuki do góry.
* * *
I jak ? To taki mały rewanż za te miłe komentarze pod postami. Koleżanka odwołała spotkanie i pomyślałam, że zrobię wam małą niespodziankę :) Kocham was <3:*