sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 33

*Maxi*
Szliśmy do domu Naty, ale w pewnym momencie przypomniałem sobie, że muszę pogadać z mamą.
- Kotek czekaj musimy wpaść do mnie - oznajmiłem.
- Czemu ? - zapytała.
- Muszę pogadać z mamą o tym dlaczego tak nakłamała mi i Larze - odpowiedziałem.
- Okej - odpowiedziała i wyminęliśmy dom Natalii i poszliśmy w stronę mojego. Gdy dotarliśmy pod mój dom na podwórku spotkaliśmy wściekłego Codiego.
- Hej młody, a ty co taki zły ? - zapytałem.
- Nic, po prostu dostałem kosza - odpowiedział.
- Kto mógł odrzucić takiego uroczego chłopaka ? - zapytała Nata.
- Ta sama od której dostaje kosza codziennie - oznajmiłem - młoda panienka Ferro.
- Laura ???? - zdziwiła się się Naty.
- Tak - odparł.
- Co jej dzisiaj powiedziałeś ? - zapytałem.
- Noo, chciałem zaprosić ją do Resto ona powiedziała że nigdy, a ja jak się odwracałem nadepnąłem ją na stopę, a ona zaczęła piszczeć i powiedziała, że jak się jeszcze raz do nie zbliżę to złamie mi nos - oznajmił smutno Cody. My zaczęliśmy się śmiać, ale nie z Codiego tylko z tej sytuacji.
- Z czego tak rechoczecie ? - zapytał zły chłopak.
- Bo ja miałem identyczną sytuację z Ludmiłą tylko ja do niej nie zarywałem - zaśmiał się Maxi a razem z nim Naty.
- Cała Ludmi, a z ciebie cały Maxi - powiedziała Naty - mogę ci coś doradzić ?
- Co ? Żebym założył ochraniacz na nos ? - zapytał.
- Nie, ale możesz kupić jej różę podobno lubi różowy, ale. . . - nie dokończyła, bo Cody jej przerwał.
- Okej dzięki - powiedział i wystrzelił jak z torpedy.
- Czekaj !!!! - krzyknęła za nim, ale jego już nie było - uważaj na kolce !!!!
- Nie przemyślałaś tego ? - zaśmiał się.
- Nie - odpowiedziała też się śmiejąc - mogłam zacząć od zwykłych czekoladek.
- Chyba nie będzie tak źle - odpowiedziałem - dobra idziemy - i weszliśmy do domu.
- Hej mamo - przywitałem się.
- Dzień dobry - przywitała się Naty.
- Cześć - odpowiedziała mama.
- Mamo możemy pogadać o Larze ? - zapytałem.
- Wszystko już wiesz, prawda ? - powiedziała smutna.
- Tak, ale dlaczego nas okłamałaś ? - zapytał zdziwiony Maxi.
- Ja nie chciałam was okłamywać, to przez ciocię Mary - oznajmiła.
- Co ? Dlaczego ? - zapytał jeszcze bardziej zdziwiony.
- Mary powiedziała, że lepiej, żeby Lara poszła do szkoły z internatem w Rzymie, więc się zgodziłam, a teraz jak wróciły, ciotka nie chce mi jej oddać i powiedziała, że pozwie mnie do sądu, że zostawiłam własną córkę - odpowiedziała smutno i bardzo blisko płaczu mama Maxi-ego.
- Ale dlaczego mi nie powiedziałaś ? - Maxi dalej pytał.
- Sama nwm bałam się - odpowiedziała kobieta.
- Ale czego ? - tym razem zadała pytanie Naty.
- Że nigdy już jej nie zobaczę - kobieta się rozpłakała - przepraszam - dodała, a Maxi bez słowa podszedł do mamy i ją przytulił.
- Mamo ja nie mam się o co gniewać na ciebie - uśmiechnął się - widziałaś się z Larą ?
- Nie, bo dopiero tydzień temu się dowiedziałam, że wróciła rok temu - odparła smutna - chciałabym ją zobaczyć.
- Da się zrobić - uśmiechnął się - choć Natka idziemy - odpowiedział Maxi i wyszli z domu.
- Łał to trochę dziwne - stwierdziła Naty.
- Nie wiesz jak bardzo - odpowiedział Maxi - ciotka Mary i tak mnie nie lubiła - dodał.
- Serio ? - zapytała.
- Tak kiedyś nawet się tak wściekłem, że wylałem na nią gorącą herbatę, gdybyś ty widziała jak mi się dostało ? Od ciotki nie od mamy - zaśmiał się, a Naty z nim - to nie jest śmieszne.
- A własnie, że jest i to bardzo - zaśmiała się i zaczęła uciekać a ja zacząłem ją gonić.
Szybka jest, ale złapałem ją jak byliśmy już na torze.
- Ale jesteś wolny - zaśmiała się.
- Jak bym chciał to bym cię złapał - zaśmiał się.
- No niech ci będzie - odpowiedziała śmiejąc się.
- Hej a wy tu co robicie ? - zapytała Lara.
- Przyszliśmy się spytać czy nie poszła byś się spotkać z mamą - oznajmił Maxi.
- Serio ? Jasne że chcę - uśmiechnęła się szczęśliwa.
- A przy okazji dowiesz się dlaczego mama was okłamała - powiedziała Nati.
- Ok - powiedziała pobiegła się przebrać i ruszyli.
*W tym samym czasie u Violetty*
Siedziałam w pokoju i pisałam w pamiętniku, gdy nagle zadzwonił Tomi i chciał się ze mną spotkać, był jakiś smutny, ale przecież nie mogło się nic strasznego stać. Przebrałam się, bo byłam w spodniach dresowych w to :
I wyszłam z domu przy tym informując tatę, że zaraz wracam, ale oczywiście nie obyło się bez pytań. Powiedziałam mu prawdę, bo wiem, że się naprawdę zmienił. Angie przyszła mi na pomoc, ale powiedziałam, że sobie poradziłam i wyszłam z domu.
Gdy byłam już nie daleko miejsca spotkania z moim miśkiem dostrzegłam go siedzącego na ławce. Podbiegłam do niego od tyłu zakryłam mu oczy. Napewno będzie wiedział, że to ja, bo przecież byliśmy umówieni.
- Violetta - o nie powiedział Violetta to zły znak. Zdjęłam ręce z jego oczu i usiadłam obok niego ze smutną miną.
- Kotku co się stało ? Nie cieszysz się, że mnie widzisz ? - zapytałam zmartwiona.
- Nie, nie bardzo się cieszę - odpowiedział.
- To co się stało Tomas nie strasz mnie - powiedziałam Tomas, napewno będzie widział że jestem zmartwiona, bo zawsze tak mówi gdy jestem smutna lub zmartwiona czymś.
- Violetta ja . . .
CDN
* * *
Jak myślicie co Tomas ma do powiedzenia Violi ?

7 komentarzy:

  1. Cześć! Boski rozdział. <3
    Zapraszam do siebie na nowy:
    violetta-and-her-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny <33
    dowiedział się prawdy *.*
    haha Maxi jaki woolny ;p
    Naxi się goniło <3
    Angie przybyła z pomocą *.*
    tylko niech mi Tomas nie wyjeżdża!
    zrozumiano, on ma zostać! <3
    czekam na next ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdzial czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. fajny super super fajny a i jeszcze zapraszam do mnie nareszcie opublikowalam rozdział naxilove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Zyczenia dla violetty:
    Zeby tomas wyjechal
    Federico braco i napo wrocili
    Naxi sie pobrali
    Franko pocalowali
    Leonetta wreszcie rozstali
    Diegoletta kochali.........






    Bardzo przepraszam za bledy.Pisze na telefonie

    OdpowiedzUsuń