Szliśmy do domu Naty, ale w pewnym momencie przypomniałem sobie, że muszę pogadać z mamą.
- Kotek czekaj musimy wpaść do mnie - oznajmiłem.
- Czemu ? - zapytała.
- Muszę pogadać z mamą o tym dlaczego tak nakłamała mi i Larze - odpowiedziałem.
- Okej - odpowiedziała i wyminęliśmy dom Natalii i poszliśmy w stronę mojego. Gdy dotarliśmy pod mój dom na podwórku spotkaliśmy wściekłego Codiego.
- Hej młody, a ty co taki zły ? - zapytałem.
- Nic, po prostu dostałem kosza - odpowiedział.
- Kto mógł odrzucić takiego uroczego chłopaka ? - zapytała Nata.
- Ta sama od której dostaje kosza codziennie - oznajmiłem - młoda panienka Ferro.
- Laura ???? - zdziwiła się się Naty.
- Tak - odparł.
- Co jej dzisiaj powiedziałeś ? - zapytałem.
- Noo, chciałem zaprosić ją do Resto ona powiedziała że nigdy, a ja jak się odwracałem nadepnąłem ją na stopę, a ona zaczęła piszczeć i powiedziała, że jak się jeszcze raz do nie zbliżę to złamie mi nos - oznajmił smutno Cody. My zaczęliśmy się śmiać, ale nie z Codiego tylko z tej sytuacji.
- Z czego tak rechoczecie ? - zapytał zły chłopak.
- Bo ja miałem identyczną sytuację z Ludmiłą tylko ja do niej nie zarywałem - zaśmiał się Maxi a razem z nim Naty.
- Cała Ludmi, a z ciebie cały Maxi - powiedziała Naty - mogę ci coś doradzić ?
- Co ? Żebym założył ochraniacz na nos ? - zapytał.
- Nie, ale możesz kupić jej różę podobno lubi różowy, ale. . . - nie dokończyła, bo Cody jej przerwał.
- Okej dzięki - powiedział i wystrzelił jak z torpedy.
- Czekaj !!!! - krzyknęła za nim, ale jego już nie było - uważaj na kolce !!!!
- Nie przemyślałaś tego ? - zaśmiał się.
- Nie - odpowiedziała też się śmiejąc - mogłam zacząć od zwykłych czekoladek.
- Chyba nie będzie tak źle - odpowiedziałem - dobra idziemy - i weszliśmy do domu.
- Hej mamo - przywitałem się.
- Dzień dobry - przywitała się Naty.
- Cześć - odpowiedziała mama.
- Mamo możemy pogadać o Larze ? - zapytałem.
- Wszystko już wiesz, prawda ? - powiedziała smutna.
- Tak, ale dlaczego nas okłamałaś ? - zapytał zdziwiony Maxi.
- Ja nie chciałam was okłamywać, to przez ciocię Mary - oznajmiła.
- Co ? Dlaczego ? - zapytał jeszcze bardziej zdziwiony.
- Mary powiedziała, że lepiej, żeby Lara poszła do szkoły z internatem w Rzymie, więc się zgodziłam, a teraz jak wróciły, ciotka nie chce mi jej oddać i powiedziała, że pozwie mnie do sądu, że zostawiłam własną córkę - odpowiedziała smutno i bardzo blisko płaczu mama Maxi-ego.
- Ale dlaczego mi nie powiedziałaś ? - Maxi dalej pytał.
- Sama nwm bałam się - odpowiedziała kobieta.
- Ale czego ? - tym razem zadała pytanie Naty.
- Że nigdy już jej nie zobaczę - kobieta się rozpłakała - przepraszam - dodała, a Maxi bez słowa podszedł do mamy i ją przytulił.
- Mamo ja nie mam się o co gniewać na ciebie - uśmiechnął się - widziałaś się z Larą ?
- Nie, bo dopiero tydzień temu się dowiedziałam, że wróciła rok temu - odparła smutna - chciałabym ją zobaczyć.
- Da się zrobić - uśmiechnął się - choć Natka idziemy - odpowiedział Maxi i wyszli z domu.
- Łał to trochę dziwne - stwierdziła Naty.
- Nie wiesz jak bardzo - odpowiedział Maxi - ciotka Mary i tak mnie nie lubiła - dodał.
- Serio ? - zapytała.
- Tak kiedyś nawet się tak wściekłem, że wylałem na nią gorącą herbatę, gdybyś ty widziała jak mi się dostało ? Od ciotki nie od mamy - zaśmiał się, a Naty z nim - to nie jest śmieszne.
- A własnie, że jest i to bardzo - zaśmiała się i zaczęła uciekać a ja zacząłem ją gonić.
Szybka jest, ale złapałem ją jak byliśmy już na torze.
- Ale jesteś wolny - zaśmiała się.
- Jak bym chciał to bym cię złapał - zaśmiał się.
- No niech ci będzie - odpowiedziała śmiejąc się.
- Hej a wy tu co robicie ? - zapytała Lara.
- Przyszliśmy się spytać czy nie poszła byś się spotkać z mamą - oznajmił Maxi.
- Serio ? Jasne że chcę - uśmiechnęła się szczęśliwa.
- A przy okazji dowiesz się dlaczego mama was okłamała - powiedziała Nati.
- Ok - powiedziała pobiegła się przebrać i ruszyli.
*W tym samym czasie u Violetty*
Siedziałam w pokoju i pisałam w pamiętniku, gdy nagle zadzwonił Tomi i chciał się ze mną spotkać, był jakiś smutny, ale przecież nie mogło się nic strasznego stać. Przebrałam się, bo byłam w spodniach dresowych w to :
Gdy byłam już nie daleko miejsca spotkania z moim miśkiem dostrzegłam go siedzącego na ławce. Podbiegłam do niego od tyłu zakryłam mu oczy. Napewno będzie wiedział, że to ja, bo przecież byliśmy umówieni.
- Violetta - o nie powiedział Violetta to zły znak. Zdjęłam ręce z jego oczu i usiadłam obok niego ze smutną miną.
- Kotku co się stało ? Nie cieszysz się, że mnie widzisz ? - zapytałam zmartwiona.
- Nie, nie bardzo się cieszę - odpowiedział.
- To co się stało Tomas nie strasz mnie - powiedziałam Tomas, napewno będzie widział że jestem zmartwiona, bo zawsze tak mówi gdy jestem smutna lub zmartwiona czymś.
- Violetta ja . . .
CDN
* * *
Jak myślicie co Tomas ma do powiedzenia Violi ?
Cześć! Boski rozdział. <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowy:
violetta-and-her-world.blogspot.com
świetny <33
OdpowiedzUsuńdowiedział się prawdy *.*
haha Maxi jaki woolny ;p
Naxi się goniło <3
Angie przybyła z pomocą *.*
tylko niech mi Tomas nie wyjeżdża!
zrozumiano, on ma zostać! <3
czekam na next ;***
Super rozdzial czekam na next
OdpowiedzUsuńdzięki <3
Usuńfajny super super fajny a i jeszcze zapraszam do mnie nareszcie opublikowalam rozdział naxilove.blogspot.com
OdpowiedzUsuńdzięki wpadnę
UsuńZyczenia dla violetty:
OdpowiedzUsuńZeby tomas wyjechal
Federico braco i napo wrocili
Naxi sie pobrali
Franko pocalowali
Leonetta wreszcie rozstali
Diegoletta kochali.........
Bardzo przepraszam za bledy.Pisze na telefonie