czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 9

Dzień wyjazdu Maxi-ego.
NATI
Dzisiaj jest najgorszy dzień na świecie. Musieliśmy pożegnać się z Maxim. Byłam na nogach od 6.00, a on miał jechać o 10.00. Mam nadzieje, że zdarzy się jakiś cud. Ubrałam się i czekałam na tą godzinę.  Gdy dochodziła godzina 10 zaczęłam się zbierać do wyjścia. Miałam taką grobową minę, że mama aż się mnie przestraszyła. Gdy dotarłam na lotnisko cała paczka już tam była.
- Hej wam - przywitałam się.
- Hej Nat - odpowiedzieli wszyscy. Uśmiechnęłam się do Maxi-ego, a on odwzajemnił uśmiechem. Pewnie myślał, że jestem na niego zła za wczoraj, ale jak się do niego uśmiechnęłam, to chyba zmienił zdanie. Podeszłam więc do niego i mocno go przytuliłam.
- Będzie mi ciebie brakować - powiedziałam.
- Mi ciebie też - odparł.
- Hej, a my to co - powiedziała reszta udając obrażonych.
- No chodźcie - powiedziałam razem z Maxim i wszyscy się uścisnęliśmy. Nagle Maxi kogoś zobaczył.
- No pięknie, a co tu robi Ludmiła - oznajmił przewracając oczami.
- Nie mam zielonego pojęcia, chyba nikt jej nie powiedział - zdziwiła się Viola. Wszyscy zaprzeczyli, że nikt nie pisnął słówka, prócz Andresa.
- Andres ! - krzyknęli wszyscy naraz.
- No, może coś mi się wymsknęło - odparł.
- OOO jakie to słodkie - powiedziała rozpromieniona  Ludmiła.
- Czego tu chcesz żmijo - warknęła Cami.
- Przyszłam się troszeczkę pośmiać - odparła śmiejąc się.
- Mam cię dość skunksico wynocha ! - wrzasnęła Cami i rzuciła się na Ludmiłę, ale Maxi ją zatrzymał.
- A co zabronisz mi tutaj być - odpowiedziała. Camila posłała jej mordercze spojrzenie - chciałam się tylko pożegnać, bo być może już nigdy się nie spotkamy - zwróciła się do Maxi-ego - aha Tomi może masz ochotę się przejść ?
- Sorry, ale nie mam czasu - odparł.
- Oj Tomi nie wygłupiaj się - uśmiechnęła się i pociągnęła Tomasa za rękę.
- Ludmiła zostaw go w spokoju ! - krzyknęła Franczeska i chwyciła Tomasa za drugą rękę.
- A co może mi zabronisz ? - zaśmiała się.
- Ej, ej dziewczyny przestańcie się kłócić ! - krzyknął Tomas - Ludmiła chyba powinnaś już iść - dodał. Ludmiła posłała mu śmiech a Fran morderczy wzrok. Nagle usłyszeliśmy głos, który informował, że do odlotu samolotu do Madrytu zostało 10 minut. Teraz to naprawdę mam doła.
- To chyba czas się pożegnać - oznajmiła Cami i przytuliła Maxi-ego, a potem każdy po kolei. Na końcu podeszłam ja. Mocno go przytuliłam i nie mogłam przestać. Po moim policzku popłynęły łzy, a zresztą nie tylko po moim, dziewczyną też. Maxi otarł mi łezkę z policzka.
- Ej nie płaczcie może się jeszcze kiedyś spotkamy - pocieszał nas i uśmiechnął się do wszystkich.
Potem podszedł do mnie pocałował mnie w policzek i poszedł w stronę samolotu. Gdy wsiadał na pokład odwrócił się jeszcze  do nas i uśmiechnął, a my odwzajemniliśmy tym samym. Po paru sekundach już go nie widziałam. Westchnęłam.
- Nati .. . - Fran próbowała mnie pocieszyć, jak i wszyscy.
- Nie, nie wszystko gra . . . naprawdę - odparłam i odeszłam.
- Ale Nat ma depreche - oznajmiła Napo.
- Nie tylko ona - oznajmiła Viola - chodźcie idziemy - oznajmiła i wszyscy poszli.
* * *
Nie bądźcie na mnie źli za wyjazd Maxi-ego. Nie chcę za dużo zdradzać, ale Nati będzie szczęśliwa. To pa następny rozdział może dzisiaj jak chcecie to piszcie komy. Pozdrawiam. Jeszcze filmik :

Kto się z nich śmiał łapka na komentarz. Niestety po hiszpańsku.

4 komentarze:

  1. Szkoda mi Naty dodaj rozdział jeszcze dziś a rozdział super

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział super ♥♥♥
    biedna Naty ;(
    mam nadzieję, że Maxi wróci ;*
    czekam na next ;****
    dodaj dzisiaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, ale niech Maxi wróci. Mam nadzieję, że Naty nie znajdzie sobie innego.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście, że chcemy dzisiaj następny!
    Świetny rozdział :)
    Carmen

    OdpowiedzUsuń